niedziela, 12 stycznia 2014

Tavira (Portugalia)


Tavira jest według mnie najładniejszym miasteczkiem w Algarve, które zdołało się uchronić przed nowoczesnością i masową turystyką. W porównaniu z pobliskim Portimao, nie spotkamy tu kompleksów hotelowych, wieżowców ani McDonalda. W Tavirze odnajdziemy tradycyjną Portugalię. Zabytkowe kościoły, domy zdobione azulejos, brukowane uliczki i przepiękne plaże. Wspaniała i zróżnicowana architektura miasta odzwierciedla bujną historię Taviry. Znajdziemy tu ślady panowania Arabów, Wielkich Mistrzów Zakonu Santiago oraz Cesarstwa Rzymskiego.

Latem jest tu chyba ze sto stopni i wąskie uliczki zamieniają się w piekarnik z morską bryzą w roli termoobiegu. Zwiedzanie polecam zacząć wcześnie rano, żeby w upalne popołudnie skupić się już tylko na dryfowaniu w oceanie.


Praça da República to główny plac Taviry i najbardziej elegancka część miasta, pełna restauracji, kafejek i sklepów. Wystarczyło jednak odejść od placu kilkadziesiąt metrów, żeby znaleźć się w sercu starego miasta.
Praca de Republica
Typowa architektura Taviry
Starówka Taviry jest prawdziwie wyjątkowym miejscem. Pomimo, że niewielka, jest bardzo zróżnicowana i interesująca.Trafiłam tu na wszystkie elementy typowe dla architektury Algarve jak na przykład portugalski kogucik na dachu.
Kurek na dachu :)
Kolejnym osobliwym elementem architektury są przepiękne azulejos - kolorowe kafelki zdobiące fasady domów. Niektóre ściany to prawdziwe dzieła sztuki, od dachu po podłogę wyłożone wzorzystymi płytkami, podczas gdy inne bardziej przypominały mi ścianę w kuchni lub łazience. W obu przypadkach zadziwia różnorodność i niepowtarzalność wzorów, od kolorowych kwiatów po dowolne esy-floresy. 

Azulejos


Budowlą, ktora wywarła na mnie największe wrażenie był XIII wieczny gotycki Kościół Najświętszej Marii Panny - Ingreja de Santa Maria do Castelo. Kościół słynie z tego, że znajdują się w nim groby siedmiu rycerzy z Zakonu Wielkich Mistrzów, którzy zostali zabici przez mauretańskich Arabów.

Ingreja de Santa Maria do Castelo
Tuż obok kościoła znajdują się ruiny VIII wiecznego zamku. Pomimo, że z zamku zostało już niewiele, warto odwiedzić przepięknie pachnące ogrody i wspiąć się na mury obronne, z których jest najlepszy widok na panoramę miasta. 
Mury zamkowe
Strome schody na mury i zamkowe ogrody
Spacer opustoszałymi ulicami starówki był czystą przyjemnością. Brak tłumów pozwolił nam w pełni wczuć się w autentyczny klimat tego miejsca.



Imponująca konstrukcja - suszarka ze sznurka i szczotki :)
Kafejki wzdłuż rzeki Gilão, która przedziela Tavirę na dwie części, są wspaniałym miejscem na odpoczynek. Chwila relaksu z malowniczym widokiem na miasto.


Zabytkowy rzymski most - Ponte Romana.
Na Ponte Romana
Uwieńczeniem zwiedzania Taviry było leniuchowanie na lokalnej plaży. Na plażę dostać się można jedynie drogą wodną. A to wszystko za sprawą przedziwnej rzeki Formosa, która zamiast wpadać z lądu do morza, płynie wzdłuż wybrzeża Algarve i oddziela ląd od oceanu. Dzięki rzece powstały dwie piaszczyste, plażowe wyspy Ilha de Tavira i Ilha de Cabanas, a całość tworzy przepiękną lagunę.
Ria Formosa, Ilha de Tavira i Ilha de Cabanas (zdjęcie ze strony http://www.boattoursriaformosa.com/en/ria_formosa.php)
Wbrew pozorom w dostaniu się na plażę nie ma nic trudnego. Niedaleko Ponte Romana co pół godziny odpływają promy na obie wyspy. Podróż w obie strony kosztowała ok. 2 euro i trwała 15 minut.

Prom na przystani Ilha de Tavira.
Po zejściu z promu razem z resztą tłumu przemaszerować trzeba przez pustynne wydmy. Ilością ludzi nie ma się co jednak przejmować ponieważ plaża jest tak rozległa (11 km długości), że tłok nie bardzo jest możliwy. Pierwszy odcinek jest dosyć komercyjny tzn. leżaki, muzyka i hot-dogi. Ale wystarczy odejść kilkadziesiąt metrów na zachód, żeby cała komercja zniknęła z pola widzenia. Amatorzy plaży nudystów mogą powędrować jeszcze dalej, na drugi kraniec wyspy i tam dołączyć do reszty golasów.

Droga na plażę.
Plaża okazała się być zdecydowanie warta całej przeprawy. Piękny, biały piasek i błękitne fale oceanu - czego chcieć więcej! Przy okazji chciałabym rozwiać mit o lodowatym morzu w Portugalii, do którego ponoć prawie nie da się wejść. Otóż wzdłuż całego wybrzeża woda była ciepła jak zupa niezależnie od tego czy pływałam w małej zatoczce, płytkiej lagunie czy na otwartym morzu.

Plaża Ilha de Tavira



Fasola

1 komentarz: