Po
drugiej stronie masywu jest zupełnie inaczej. Ciszej. Stromej. Śnieg w marcu zaczął juz sie topić. I choć z jednej na
druga stronę można przedostać się w 30 minut, miejsca te absolutnie nie sa
swoimi odbiciami lustrzanymi.
Włoska
strona jest cieplejsza. Miasteczko urokliwsze i mniej gwarne. Cala dolina Aosty
jest przepiękna i potrzeba by miesięcy na zerkniecie do każdego kąta.
Czas,
w którym byliśmy nie był ani typowo narciarski ani tym bardziej
wspinaczkowo/wycieczkowy. Był nijaki, niewiele sie dało, drogi były zamknięte. Szlaki zasypane.
Cala
dolina Val Ferret została na czas zimy zamieniona w ośrodek biegowy. Samochód
trzeba było zostawić prawie w La Palud i maszerować cala długość doliny
wyznaczonym pasem dla pieszych.
Znaleźliśmy
takie miejsce, z którego widok na cały masyw Mont Blanc i Grande Jorasses nie mógłby
być lepszy.
|
Val Ferret |
Podejście
do schroniska Waltera Bonattiego zajmuje niewiele ok 2 godzin. Nie należy ono do
schronisk przypominających dawne czasy. Jedynie otoczenie pozostało to samo. Wszystko
tak jak widziane przez tysiące ludzi przed nami.
|
Schronisko Bonattiego na tle Grandes Jorasses |
|
Monte Bianco |
Zostawiamy
schronisko. Teraz role zdecydowanie odwracają sie na korzyść śniegu. Dojście do
przełęczy Pas Entre Deux Sauts zajęło nam milion czasu i zjadło prawie całe siły.
Śnieg był po pas. Słońce się śmiało z
nas na całego. Jednak kiedy tylko osiąga się zamierzony punkt całe zmęczenie i
zasapanie odpływa z pierwszym łykiem herbaty. Posiedzieliśmy tu chwilę, bo mało jest takich
miejsc na ziemi gdzie nie ma nikogo.
|
Przelecz Pas Entre Deux Sauts |
Przejście
przez przełęcz i zejście było bardziej skomplikowane niż się nam wydawało. Ścieżki
nie wyglądają jak latem. Należy się bardzo pilnować. Ślady narciarzy tylko mąciły
nam w glowach. Dojscie do dna doliny stargało nam nerwy i zabrało mnóstwo
czasu. Przeszkody się dopiero spiętrzały. Wylot doliny zamknięty był ogromnym
lawiniskiem. Mur ze śniegu dwa razy większy niż my zagradzał nam wyjście, a za
nim, całe zbocze, którym prowadziła ścieżka było niedostępne.
Mieliśmy dwie możliwości:
wrócić przez przełęcz do schroniska Bonattiego i zejść do Val Ferret lub przejść przez strumyk wprost
na łagodne zbocze do lasu. Strumyk był tyci. Oczywiście wydawało nam się źle. Był
niewielki, ale kaskady, śliskie kamienie i lodowata woda tworzyły z niego barierę
nie do pokonania. Udało się nam w koncu przebrnąć na druga stronę. Na czworakach i z wodą w
kieszeniach. Ale była to na pewno bezpieczniejsza strona. Pozostało juz tylko przedostać
się przez kilometrowy las pełen całozimowego śniegu…
|
Zrodlo: Kompass Mont Blanc, Monte Bianco nr 85 |
*Walter
Bonatti – włoski wspinacz i ikona alpinizmu. W wieku 19 lat wspiął sie Droga
Cassina na północnej ścianie Grandes Jorasses. Jest autorem wielu pierwszych przejść
w całym masywie Mont Blanc. Przeszedł wschodnią ścianę Grand Capucin i solo
poludniowo-zachodni filar Aiguille de Dru, północną ścianę Wielkiego Filara Narożnego.
Wspinał się w Himalajach i Patagonii. Swoja wspinaczkową karierę zakończył niestety w
wieku 35 lat (źródło ‘Moje Góry’ – W.Bonatti)
Pietrasia
Piękne zdjęcia i wspaniała opowieść...pozdrawiam
OdpowiedzUsuń47 year old Community Outreach Specialist Ellary Pullin, hailing from Clifford enjoys watching movies like Eve of Destruction and Quilting. Took a trip to Madara Rider and drives a Maserati Tipo 61. zobacz tutaj
OdpowiedzUsuń