Vall de Núria |
Wyruszyliśmy z Placa Catalunia kiedy na dworze było jeszcze ciemno, żeby zdąrzyć przejść całą trasę przed zapowiadanym na popołudnie deszczem. Jak na październik pogoda okazała się być bardzo łaskawa i było pięknie jak latem. Pociągiem dojechaliśmy do Ribes de Freser, małego miasteczka tuż przy samych górach. Tam przesiedliśmy się na kolejkę zwaną cremallera, która jest jedynym środkiem transportu do Vall de Nuria.
Cremallera de Núria |
Widoki z kolejki były wspaniałe. Trasa biegnie wzdłuż wąwozu Nuria, mniej więcej wzdłuż ścieżki, którą mieliśmy iść. Kolejka wspina się wysokość 2000 metrów, i z każdym metrem góry są co raz wyższe i co raz bardziej zachwycające.
Dolina Nurii położona jest na 2000 m.n.p.m i otoczona jest szczytami o wysokości 3000 metrów, co czyni to miejsce niezwykle malowniczym. Dotrzeć tam można wspomnianą wyżej kolejką lub pieszo zarówno z Hiszpanii jak i Francji. Zimą dolina zamienia się w główny ośrodek narciarski Katalonii, który oferuje aż dziesięć narciarskich tras o różnych stopniach trudności.
Głównym budynkiem w dolinie jest Sanktuarium Dziewicy Nurii, którego budowa rozpoczęła się już w średniowieczu. Oprócz sanktuarium w dolinie znajduje się również zabytkowa kaplica Sant Gil. Święty Gil według legendy przybył do doliny w 700 roku i przebywał tam cztery lata. W tym czasie wyrzeźbił wizerunek Marii , który ukrył w jaskini kiedy musiał uciekać z Nurii przez Rzymianami, którzy prześladowali w tym czasie Chrześcijan. W 1072 roku, pielgrzym Amadeu przybył do Nurii w poszukiwaniu tego wizerunku Marii, po swoim proroczym śnie. Wybudował więc w dolinie mała kapliczkę (Sant Gil) i po siedmiu latach w końcu odnalazł maryjną rzeźbę. Pasterze uznali Marię Dziewicę z Nurii za patronkę płodności i do dzisiaj 8go września obchodzone jest jej święto, a imię Nuria stało się popularnym imieniem żeńskim w Katalonii.
Sanktuarium Dziewicy Nurii |
Kapliczka Sant Gill |
Początek ścieżki jest tuż za jeziorkiem i kapliczką, gdzie znajduje się punkt widokowy na dolinę z jednej strony i wąwóz Nurii z drugiej.
Początek ścieżki. |
Nieźle spasiona Salamandra Plamista :) |
Mniej więcej w połowie trasy dotarliśmy do rozwidlenia ścieżek. Obie prowadzą do Queralbs, lewa biegnie dołem, prawa góra. My wybraliśmy tę prawą, ponieważ na lewej był niezły ruch, a na prawej pustki.
Na rozstaju. |
Widok na "dolną" ścieżkę". |
Właśnie kiedy zaczęło się chmurzyć i pojawiły się pierwsze krople deszczu, dotarliśmy do Qeuralbs. Miasteczko jest jednym z tych zagubionych w czasie, gdzie nie na szczęście nie dotarła jeszcze komercja. Odpoczynek w jednej z miejscowych knajpek był spaniałym uwieńczeniem wycieczki.
Pireneje okazały się być jeszcze piękniejsze niż się spodziewałam więc marzy mi się teraz pojechać tam na dłużej, w ich samo serce, w te najwyższe...
Samochodem - 130 km do Queralbs, następnie kolejka do Nurii.
Pociągiem - Pociąg Renfe Rodalies R3 z Barcelona-Plaça de Catalunya do Ribes de Freser, następnie kolejka do Nurii.
Szczegóły na stronach:
http://www.renfe.com
http://www.valldenuria.cat
super zdjęcia, piękne miejsca...raz byłam w Pirenejach w Targasone...chyba czas ruszyć w podróż:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGenialne zdjęcia robisz.
OdpowiedzUsuńDzięki! Pozdrawiam ;-)
UsuńTakże uważam, że są bardzo dobre.
OdpowiedzUsuń