Kolejny dzień spędziliśmy obijając się na plaży w Ostia, spokojnym, małym miasteczku pod Rzymem, na brzegu Morza Tyreńskiego. Dodarcie do plaży to nic prostrzego. Trzeba kupić dzienny bilet na metro i dojechać do stacji Piramida. Tam przesiadamy się na pociąg do Lido di Ostia (z tym samym biletem) i wysiadamy na ostatniej lub przedostatniej stacji. Nie da się nie trafić. Morze jest boskie, kąpać można się nawet w październiku :)
Plaża w Lido di Ostia |
Dzien 4 minął nam znowu na intensywnym zwiedzaniu. Na początek Watykan. Warto poświęcić tam cały dzień, bo będzie niedosyt, jak w moim przypadku.
Plac bazyliki św. Piotra uderza ogromem i niesamowitą symetria kolumn. Kiedy stanie się w samym centrum placy, tam gdzie jest obelisk, wszystkie kolumny zlewają się w jedną.
Koniecznie trzeba zobaczyć wnetrze bazyliki, jest zupełnie inna niż inne bazyliki czy katedry. Przepych, bogactwo i olbrzymiość jest niesamowita. Aż się nie chciało stamtąd wychodzić. Uderzyły mnie przede wszystkim wizerunki papiezy i złocie i klejnotach, którzy z przejedzonymi brzuchami i uśmiechem na ustach spoglądają na cierpiących męczarnie ‘grzeszników’…
Wejście jest darmowe ale trzeba pamiętać o zakrytych kolanach i ramionach, bo inaczej ze zwiedzania nici.
Papieżowi żołnierze |
Jeśli tylko starczy czasu, koniecznie trzeba odwiedzić muzea watykńskie i nie ma co się dać odstraszyć kilometrowej kolejce po bilety, zdecydowanie warto swoje wystać.
W muzeach jest dosłownie wszystko, od obrazów Wielkich Mistrzów, przez antyczne rzeżby, stare drogocenne rękopisy po korytarze opływające złotem.
Kaplica Sykstyńska jest przepiękna. Dobra robota Michale Aniołku :) Niestety nie można tam robić zdjęć, trzeba się więc postarać jak najwięcej pochłonąć swoimi oczkami J
Grób Jana Pawła II |
Po zwiedzaniu, przesparecowalismy się Via della Conciliazione, która, niewiadomo czemu, sprawiała wrarzenie jak by się było na Kubie :) Tą ulicą dojdziemy do zamku i mostu św. Anioła. Zamek powstał na Tybrze jako grobowiec dla cesarza Hadriana w drugim wieku naszej ery. W środku niestety nie byłam i żałuję, bo słyszałam że super. Most przed zamkiem też jest dziełem sztuki.
Warowny zamek św. Anioła |
Most św. Anioła na Tybrze |
Po przekroczeniu mostu i ok. 15 minutowym spacerze ulicą Corso Vittorio Emanuele II dotarliśmy do kosmicznego miejsca. Na srodku placu Largo di Torre Argentina znajduje się niezwykle schronisko dla kotów. Ruiny Area Sacra, starożytnej świątynii, odkryte na początku XX wieku, przekszałcono w schronisko. Dziesiątki zadowolonych kociakow wygrzewaja się we wszystkich zakamarkach ruin. Pierwsze niedołujące, schronisko jakie widziałam J
Area Sacra |
Jedne z wielu kotków wygrzewających się na słońcu. |
Il Vittoriano |
Przy placu weneckim polecam spacerek na wzgorze Kapitolińskie gdzie można zwiedzic muzea. Nam nie starczyło już sił.
Wejście na wzgórze Kapitolińskie |
Kapitol |
W ostatni dzien wybralismy się zobaczyć katakumby. Trzeba dotrzec na via Appia Antica, zajmie to około godziny. Najlepiej dojechac metrem do placu św. Jana na Lateranie i tam wziąć miejski autobus. Katakumb jest w Rzymie sporo, my wybralismy te największe i najciekawsze – św. Kaliksta. Wysiadamy przy kosciółku Quo Vadis i stamtad bardzo przyjemny spacerek do wejscia. Na miescu dostaje się przewodnika w swoim jezyku, który zabiera w podziemne, mroczne korytarze i opowiada historie prosto z horroru. Katakumby sa niesamowite i jeża wlosy na glowie nawet największego twardziela :) Olbrzymie cmentarzysko pelne jest dzior w których pochowani byli meczennicy, pierwsi chrześcijanie i 16 papieży.
Kapliczka Quo Vadis na via Appia Antica |
To niestety był koniec mojej rzymskiej przygody…cale szczęście do następnej już tylko troszke J
Fasola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz