Kolejny dzień spędziliśmy obijając się na plaży w Ostia, spokojnym, małym miasteczku pod Rzymem, na brzegu Morza Tyreńskiego. Dodarcie do plaży to nic prostrzego. Trzeba kupić dzienny bilet na metro i dojechać do stacji Piramida. Tam przesiadamy się na pociąg do Lido di Ostia (z tym samym biletem) i wysiadamy na ostatniej lub przedostatniej stacji. Nie da się nie trafić. Morze jest boskie, kąpać można się nawet w październiku :)
Plaża w Lido di Ostia |
Dzien 4 minął nam znowu na intensywnym zwiedzaniu. Na początek Watykan. Warto poświęcić tam cały dzień, bo będzie niedosyt, jak w moim przypadku.
Plac bazyliki św. Piotra uderza ogromem i niesamowitą symetria kolumn. Kiedy stanie się w samym centrum placy, tam gdzie jest obelisk, wszystkie kolumny zlewają się w jedną.