Mieszkając wiele
lat w Krakowie nigdy nie trafiłam do tego miejsca. O Kompani Kuflowej
usłyszałam dopiero w pogaduszkach moich kolegów zza biurka jedzących tam w
czasie służbowych podróży. Wybraliśmy się całą rodziną, by było raźniej i
więcej dań do spróbowania. Daleko nie jest, bo można połączyć ze zwiedzaniem
Wawelu, spacerem po Rynku lub biegiem na Kazimierz.
Na posadzenie się
do stolika wystaliśmy z całą rzeszą innych głodomorów pełne pół godziny. W zasadzie nie wiedziałam czego się spodziewać,
ale od samego progu było na co patrzeć.
Ruch był jak w ulu. Przed rozebraniem kurtek, płaszczy, chustek, szalików, torebek i aparatów, przemiła dziewczyna w urokliwym stroju juz podała kapustę kiszoną z ogórkami jako przystawkę na dzień dobry. Choć naprawdę wiedziałam, że główne porcje nie mieszczą się na talerzu, na początek zamówiliśmy zupę. Każdy inną. Bo jak nie spróbować zupy podawanej w garnku? Moja idealnie komponowała się z kolorem garnuszka.
Barszcz |
Śmiało przyznaje,
że byłam już w pół najedzona…
Na danie główne
zamówiliśmy:
- Golonkę po
Węgiersku z ziemniakami farmerskimi – która była olbrzymia i średnio mieściła
się na równie olbrzymim talerzu. Pikantna – co okazało się doskonałą wymówką na
nie dokończenie porcji :)
- Pierś z kurczaka
z grilla z serem, ziemniakami farmerskimi i kapustą bawarską – udało nam się
zjeść ser z kurczaka, jednego kurczaka i dziubnać kapustę.
- Ognistą szpadę z
kurczaka, bekonu, cebuli, papryki z ryżem z ziemniakami farmerskimi oraz
surówką z białej i czerwonej kapusty – bezkwestionowany zdobywca nagrody
głównej. Zamówiłyśmy jedną szpadę :) na dwie osoby. Po zjedzeniu dwóch kawałków
kurczaka, trzech ziemniaków, grillowanych
moreli i jednej suszonej śliwki również grillowanej ledwo starczyło mi siły by
przesunąć się do oparcia i tam odpocząć.
Golonka |
Kurczak z serem |
Szpada |
Wszystko
naraz zostało przyniesionej na jednej
olbrzymiej tacy. Z wrażenia zapomniałam o zdjęciu. Nawet doping naszej przemiłej
kelnerki nie pomógł i polegliśmy blisko
połowy.
Nie wiem jak w
tak obszernym menu może być jeszcze przedział deserowy?
Na koniec
zaserwowano nalewkę wiśniową jako prezent od restauracji.
http://www.podwawelem.eu/
Pietrasia
pochłonełabym wszystko po koleii ! pychota...szpadka niebo! :)
OdpowiedzUsuń