czwartek, 11 października 2012

Kompania Smaków


Mieszkając wiele lat w Krakowie nigdy nie trafiłam do tego miejsca. O Kompani Kuflowej usłyszałam dopiero w pogaduszkach moich kolegów zza biurka jedzących tam w czasie służbowych podróży. Wybraliśmy się całą rodziną, by było raźniej i więcej dań do spróbowania. Daleko nie jest, bo można połączyć ze zwiedzaniem Wawelu, spacerem po Rynku lub biegiem na Kazimierz.
Na posadzenie się do stolika wystaliśmy z całą rzeszą innych głodomorów pełne pół godziny.  W zasadzie nie wiedziałam czego się spodziewać, ale od samego progu było na co patrzeć.


Ruch był jak w ulu. Przed rozebraniem kurtek, płaszczy, chustek, szalików, torebek i aparatów, przemiła dziewczyna w urokliwym stroju  juz podała kapustę kiszoną z ogórkami jako przystawkę na dzień dobry. Choć naprawdę wiedziałam, że główne porcje nie mieszczą się  na talerzu, na początek zamówiliśmy zupę. Każdy inną. Bo jak nie spróbować zupy podawanej w garnku? Moja idealnie komponowała się z kolorem garnuszka.

Barszcz
Śmiało przyznaje, że byłam już w pół najedzona…

Na danie główne zamówiliśmy:
- Golonkę po Węgiersku z ziemniakami farmerskimi – która była olbrzymia i średnio mieściła się na równie olbrzymim talerzu. Pikantna – co okazało się doskonałą wymówką na nie dokończenie porcji :)
- Pierś z kurczaka z grilla z serem, ziemniakami farmerskimi i kapustą bawarską – udało nam się zjeść ser z kurczaka, jednego kurczaka i dziubnać kapustę.
- Ognistą szpadę z kurczaka, bekonu, cebuli, papryki z ryżem z ziemniakami farmerskimi oraz surówką z białej i czerwonej kapusty – bezkwestionowany zdobywca nagrody głównej. Zamówiłyśmy jedną szpadę :) na dwie osoby. Po zjedzeniu dwóch kawałków kurczaka,  trzech ziemniaków, grillowanych moreli i jednej suszonej śliwki również grillowanej ledwo starczyło mi siły by przesunąć się do oparcia i tam odpocząć. 

Golonka
Kurczak z serem
Szpada

Wszystko naraz  zostało przyniesionej na jednej olbrzymiej tacy. Z wrażenia zapomniałam o zdjęciu. Nawet doping naszej przemiłej kelnerki nie pomógł i  polegliśmy blisko połowy.
Nie wiem jak w tak obszernym menu może być jeszcze przedział deserowy?
Na koniec zaserwowano nalewkę wiśniową jako prezent od restauracji.

Zdecydowanie miejsce na piątkę.

 http://www.podwawelem.eu/
Pietrasia 

1 komentarz:

  1. pochłonełabym wszystko po koleii ! pychota...szpadka niebo! :)

    OdpowiedzUsuń