Właśnie wróciłyśmy z Włoskiego Instytutu Kultury w Edinburgu -Istituto Italiano di Cultura di Edimburgo.
Buzia wciąż sie uśmiecha na sama myśl...:) :)
Był to wieczór włoskich historii opowiadanych przez dwie włoszki pochodzące z Toskanii. Historie o jedzeniu....nierzadko o zabarwieniu erotycznym...przeplatane włoskimi przyśpiewkami przy akompaniamencie gitary. Było przezabawnie, wesoło i głośno, a historie opowiadane w taki sposób, ze trudno było sie nudzić :)
Na ścianie wisiała mapa Włoch, namalowana farbami na zwykłym prześcieradle. Na koniec wieczoru zaproszono nas na włoski poczestunek......
Na stole stał ser, chleb, salami, biscotti i butelki z włoskim winem.
Powiem tak...była to prawdziwa uczta dla zmysłów i dla ducha. Ser toskański pecorino z prawdziwym, przepysznym świeżym chlebem i kieliszkiem wina w ręce przy barwnych rozmowach rozgrzał nas na całego. Co chwila wybuchaliśmy smiechem...jak również często siegając po kolejną czątke sera i chleba...i kieliszek wina.
Niebanalny, wesoły wieczór. Bez drogich biletów, obrusów na stole i 4 dań. Zwykłe rozmowy o radości życia przy szklaneczce wina na papierowej serwetce.
Nasz nowy przyjaciel Silvio powiedział, że wczoraj, w deszczu grał w piłkę na trawie, Był przemoczony i po pachy w błocie. Ale rozgrzany z powodu radości jaką dawała mu gra w piłkę...
- Do szczęścia nie potrzeba mi dużo- swierdził. Nie potrzebuje wina i wykwintnego jedzenia ...Solo cafe, gorące, bez mleka, bez cukru...iwystarczy!
- Dodałam coś jeszcze -co rozbawiło nas jeszcze bardziej :)
I tego nam wszystkim życzę
Solo Cafe :)
xxxxxx
PS. Nie moge przestać się śmiać :) :) :) :)
Ja tez sie nie moge... Oby do nastepnego czwartku :)
OdpowiedzUsuńsinistro
OdpowiedzUsuń